Forum www.aetasaurea.fora.pl Strona Główna www.aetasaurea.fora.pl
Imperium Romanum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z wizytą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.aetasaurea.fora.pl Strona Główna -> Z życia cesarza i senatu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Livia Drusilla




Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:38, 15 Cze 2008    Temat postu: Z wizytą

Minęły dwa dni od rozmowy, a w zasadzie od miłej pogawędki z młodym Korneliuszem. Liwia była rada z przebiegu spotkania, choć do końca nie wiedziała czy przyniesie ono pożądane efekty. Młodzieniec wyraźnie został pod wielkim wrażeniem cesarzowej i jej słów, których nie szczędziła. Kilka niewinnych kłamstw jeszcze nigdy nie zaszkodziło, a skutki tego mogą być brzemienne dla przyszłości całego Imperium.
A chciała tylko jednego – zdobyć jak największe poparcie dla swojego syna i upragnioną władzę, kontynuowanie dzieła rozpoczętego przez jej ukochanego Augusta. Miewała czasami wątpliwości czy wówczas jej pozycja znacznie nie osłabnie. Wszak nie miała zbyt dużego wpływu na poczynania Tyberiusza jak na przykład czasami na Oktawiana. Skąd w ogóle wzięło jej się to porównanie, to kompletnie dwie różne sprawy.
Niemniej jednak nie zamierzała zbaczać z raz obranej drogi, tym bardziej, że na horyzoncie nieśmiało zaczął się pojawiać zarys budowli – tak skrupulatnie stawianej przez tyle lat. Kamień po kamieniu, raz szybciej raz wolniej. Czasami coś pękało, waliło się i trzeba było zaczynać od nowa pewien etap. Jednak mimo wszystko mury pięły się ku górze, a w szczególności teraz pojawiła się szansa uwieńczenia dzieła, wręcz cudem architektury życia.

Ale…zauważyła, że ostatnimi czasy jej mąż i syn coraz więcej czasu spędzali razem. A gdyby tak dowiedzieć się, o czym konwersują. Wątpiła, by któryś z nich zdradził treść. Hmmm a może się uda i wyciągnie garść informacji, prędzej od Oktawiana. Tak to była idealna pora, by się z nim spotkać.
Nowy plan szybko pojawił się w jej głowie.

***

Ornatrices układała jej włosy w misterny kok a potem upinała pojedyncze kosmyki włosów spinkami. Ciężki naszyjnik ze szlachetnych kamieni, przysłonił pomarszczoną już szyję. Pierścienie i bransolety kamuflowały z kolei wiek, odbijający się wyraźnie na dłoniach cesarzowej. Kolczyki? Nie to nie w jej stylu, przedobrzyłaby tylko z ozdobami, a przecież to ona stała się wzorem do naśladowania dla Rzymianek.
Siedząc tak cierpliwie i czekając na zakończenie kosmetyki, Liwia zastanawiała się nad wizytą u swojego małżonka. Ostatnio nie mieli dla siebie zbyt dużo czasu, każdy pogrążony w swoich własnych zajęciach.
Jednak jej to akurat zbytnio nie przeszkadzało, jak doszły do niej słuchy, Oktawian prowadził pewien rodzaj „gierki” służący zdobyciu dla Tyberiusza przychylności senatu. Niby osobno a każdy z nich prowadził tą samą politykę, używając jedynie różnych środków.
Od żon, kochanek czy podczas zgromadzeń Conventus Matronarum - w których od czasu do czasu lubiła uczestniczyć - słyszała czasami, że senatorów zaczyna powoli frustrować ta sytuacja. Szepczą coś po kątach swoich domostw lub zdradzają swe myśli, co sprytniejszym metresom, umiejącym dyrygować swoimi kochankami. Liwia miała swoich ludzi na usługach i odpowiednie sposoby, by tego typu sensacje do niej dotarły. O ich wartości i prawdziwości nie raz się już przekonała, a ostatnie spotkanie ją jeszcze bardziej w tym utwierdziło. Teraz należało to tylko odpowiednio sprzedać Oktawianowi, zrobić z tego dobry użytek i by fakty tak skrzętnie skrywane, ujrzały światło dzienne. Trudno ktoś na pewno ucierpi, ale co ją to interesowało, grunt, że było po jej myśli.
„Niech się boją! Niech myślą, że August jest wszechwiedzący! Niech ma ich w szachu!” – powtarzała w myślach.
Wstała, doglądając jeszcze efektów pracy służącej. Nie miała żadnych zastrzeżeń, co wyraziła ciepło się uśmiechając.
- Zaanonsowałaś mnie? – zapytała wchodzącej Eufrozyny. Imię to nadała jej sama Liwia, bo kobieta a w zasadzie jeszcze jako mała dziewczynka trafiła na Palatyn, chciała wymazać wraz swoim prawdziwym imieniem swą przeszłość. Wychowywana pod czujnym spojrzeniem cesarzowej, stała się jej okiem i uchem.
- Naturalnie Pani.
- Dobrze. – ruchem ręki odprawiła niewolną, by zostać sam na sam z wierną służką – Powiedz mi tylko, czy Korneliusze komentowali zachowanie cesarza podczas ostatniego spotkania z senatorami.
- Stwierdzili, iż cesarzowi nie należy się sprzeciwiać i racja leży po jego stronie. Przekonali kilku senatorów do swego zdania….
- Hmmm…bardzo dobrze. Nigdy między nimi nie będzie jednomyślności, kłębowisko żmij, intrygantów i cwaniaków. Ile człowiek musi się namęczyć, by ciągle utrzymywać się na powierzchni i nie dać się wciągnąć w ten ich zatruty wir. Na szczęście Oktawian skutecznie blokował ich zamiary…ale on dla nich był bohaterem, dobrowolnie przekazali mu wszelkie przywileje władzy. A jak oddali – to jak mogą mu zabrać. Boję się jednak o Tyberiusza, jest za słaby i ciągle nie gotowy.
- Pani…
- Wiem…dla mnie zawsze będzie bezbronnym dzieckiem. – twarz sędziwej cesarzowej nieco spoważniała na myśl o dniu, kiedy to Tyberiusz pojawił się na świecie. Nigdy nie spodziewała się, że teraz jest jeden krok od objęcia najwyższych państwowych zaszczytów a wówczas nie miała pewności, że banda siepaczy nie odwiedzi jej domostwa. Wszystko zawdzięczała Oktawianowi…
- Idę, on nie lubi jak ktoś się spóźnia, nawet ja. – dodała z przekąsem – A Ty wiesz, co dokładnie masz robić.
Służąca kiwnęła głową, potwierdzając słowa cesarzowej i zniknęła w głębinie pałacowych korytarzy. Liwia natomiast udała się w dobrze znane sobie miejsce.

- Wpuść mnie! – zakomunikowała strażnikowi pilnującemu komnat cesarza – Na co czekasz?
- Cesarz życzył sobie, by nikt nie zakłócał jego spokoju. – odpowiedział spokojnie, jakby nie do końca zdając sobie sprawę, kto przed nim stoi.
- Chłopcze…ile tu pracujesz?
- Tydzień Pani!
- Tydzień? Długo…
- A ile masz lat?
- Trzydzieści pięć.
- Trzydzieści pięć? Bardzo długo stąpasz już sobie po ziemi…i służbę swą zacząłeś tydzień temu i jeszcze nie wiesz... – uniosła głos, co spowodowało zjawienie się kilku niewolnych. Oczy się zaiskrzyły i pojawiła się w nich iskierka gniewu -…że ja jestem cesarską małżonką i mnie nie dotyczą żadne nakazy i zakazy! – po chwili kontynuowała już łagodniejszym tonem - Ale jeśli tak skrupulatnie wypełniasz polecenia, to idź proszę do cesarza i powiedz mu, że stoję pod jego drzwiami a ty nie chcesz mnie wpuścić. – Za plecami Liwii rozległ się chichot, który nagle ucichł, gdy cesarzowa się odwróciła sprawdzić, kto miał czelność tak się zachowywać. Przeczuwali, że dni tegoż człowieka w pałacu są policzone.
- Oczywiście, już idę. – odwrócił się i poszedł spełnić żądanie Liwii, ku jej rozbawieniu. Nie zrozumiał jej ironii, zatem ciekawa była reakcji Oktawiana. Sama wiedziała, co ma zrobić z tym człekiem.
- Kretyn! – powiedziała na głos, przewracając przy tym oczami – Banda kretynów zaczyna nas otaczać w tym pałacu. – dodała głośno z premedytacją, by słowa dotarły też do niewolnych kręcących się w pomieszczeniu. Musiała w pierwszej kolejności porozmawiać o tym z Augustem, nie mogła zdzierżyć takich służbistów, którzy ją nawet traktują jak pospolitego petenta, próbującego prześlizgnąć się przed oblicze cesarza. Po drugie chyba sama powinna zacząć wpływać na kupno niewolnych, bo widać zajmuje się tym równie nie kompetentna osoba, co ten strażnik, na którego się natknęła.
Usiadła wygodnie na cathedrae, opierając dłonie na oparciach. Przyglądała się dokładnie wystrojowi pomieszczenia. Nic się nie zmieniło przez trzydzieści lat. Pamiętała jak Oktawian dostał w prezencie od jakiegoś ekwity niewielkich rozmiarów stolik z drzewa cytrusowego i doskonale się on komponował z pozostałymi meblami w tym pomieszczeniu. Okazji nie umiała sobie przypomnieć, tyle było różnego rodzaju wydarzeń i tyle ludzi przewinęło się przez ten pałac, z rozmaitymi zamiarami i prośbami. Jednak twarz tamtego mężczyzny zapamiętała, coś było w nim intrygującego. Poznałaby go z pewnością teraz, choć gęste czarne włosy na pewno przyprószone zostały już siwizną.

Tu też przekazała mu szczęśliwą wówczas wieść, że jest….
Wstała, odganiając od siebie wspomnienia. Miała skoncentrować się na rzeczywistości, miała być Liwią a nie sentymentalną słabą, kobietą, roztrząsającą przeszłość. Twardo stąpała po ziemi przez całe życie i będzie tak do końca jej żywota. Teraz czekała na powrót strażnika i szykowała się na rozmowę.

Wypuściła z siebie powietrze i powoli uregulowała swój oddech. Co się z nią teraz działo? Po co ta gra i te pozory? Czyżby sama nie zaczęła się zachowywać oficjalnie w stosunku do swojego męża. Nie cesarza, nie pana, ale męża. Stęskniła się za nim…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Caesar Augustus




Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:45, 16 Cze 2008    Temat postu:

August w swoim podeszłym już wieku musiał coraz więcej odpoczywać. Miał przeto dużo czasu na rozmyślania, zwłaszcza o przeszłości. Przed oczami niejednokrotnie stawały mu obrazy z młodości. Był w stanie przypomnieć sobie niektóre sceny z najdrobniejszymi detalami. Z łatwością mógł powtórzyć słowa, którymi przywitał go Juliusz Cezar w Hiszpanii. Potrafiłby z dużą dokładnością opisać boskie sceny utrwalone w malowidłach zdobiące ściany willi Cycerona, które ujrzał w czasie, gdy gościł z wizytą u tego dostojnego senatora niedługo po pamiętnych idach marcowych. Pamiętał nawet imiona centurionów Lepidusa, którzy pierwsi pozdrowili go na Sycylii i szczodrze za to później zostali wynagrodzeni. W końcu stanęły mu przed oczami dramatyczne chwile, gdy tracił Marcellusa, później Agryppę i Mecenasa. Dokładnie pamiętał moment, gdy ostatni raz żegnał się z młodym Cezarem Gajuszem przed jego wyprawą na wschód. Nagle zobaczył twarze błagających go o życie jeńców z armii Antoniusza, obywateli rzymskich, którym kazał poderżnąć gardła...
Wtedy wyrwał go z rozmyślań odźwierny strażnik, pretorianin, którego ojciec wiernie służył w cesarskiej armii. Rozgniewał się niezmiernie, gdy usłyszał, że ten nadgorliwy żołnierz kazał czekać na zewnątrz jego małżonce. Nie odpowiedział mu ani słowem, lecz tylko skarcił wrogim spojrzeniem. Sam powstał z niemałym trudem i wolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia.
Liwia usłyszała zbliżające się kroki za kotarą. Były mniej miarowe i bardziej przytłumione. Wiedziała już, że to na pewno nie zbliża się ten sam żołnierz. Po chwili jej oczom ukazała się przygarbiona sylwetka jej męża. Przywitał ją nieznacznym uśmiechem. Swoim słabym wzrokiem z trudem dostrzegł Liwię w zacienionym kotarami pomieszczeniu. Przez chwilę wydawało mu się, że widzi znów obraz z przeszłości, gdy spotkał się z nią po raz pierwszy w życiu. Podszedł bliżej i skupił na niej swoje spojrzenie. Uśmiechnął się szerzej i powiedział:
- Tyle już lat Liwio... a mi wciąż się wydaje, że zdarzyło się to zeszłej wiosny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Livia Drusilla




Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:19, 17 Cze 2008    Temat postu:

- Wiosną? – odrzekła prowokująco – Czasami odnoszę wrażenie, jakbym widziała Cię po raz pierwszy. A te wszystkie wspomnienia, jakie nas łączą, stają się dopiero słowami wyroczni, nakreśleniem tego, co nas może czekać. – podeszła bliżej, by przywitać się i pomóc swemu sędziwemu małżonkowi usiąść „Ile bym dała, żeby móc wrócić do tamtych chwil.” – pomyślała, gdy przyjrzała się dokładnie Oktawianowi. Z coraz większym trudem stawiał kroki, także jej oczy rozradowane widokiem męża, pokrywały się powoli smutkiem albo żalem, że za niedługo bogowie mogą zadecydować o ich rozstaniu. „Tylko na moment, ktokolwiek z nas odejdzie…będzie tam czekać i się spotkamy i będziemy już razem…wiecznie razem.”
- Szczęśliwi czasu nie liczą Oktawianie, a my przez te wszystkie wspólne lata…- uśmiechnęła się, by ożywić nieco ten smętny nastrój, który w tak szybkim tempie się wytworzył - A my przez te wszystkie wspólne lata… - powtórzyła – mimo wszystko zaliczaliśmy się…zaliczamy się nadal… – szybko się poprawiła - …do takich ludzi. Tylko straszne przeszkody muszę pokonać, by się do Ciebie dostać. Nadgorliwość jednego z pretorianów o mały włos doprowadziła mnie do szału. Trzeba ich jakoś poinstruować, uświadomić, że jesteśmy od wielu lat małżeństwem i możemy spotykać się kiedy chcemy i gdzie chcemy. – odparła żartobliwie, chcąc rozpogodzić jeszcze bardziej Oktawiana. – Nie sądzisz podobnie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Caesar Augustus




Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:59, 17 Cze 2008    Temat postu:

August dobrze pamiętał, gdy stanowczo polecił żołnierzowi nie wpuszczać nikogo w czasie, gdy nachodziła go fizyczna niemoc. Dawniej jedynie krótka chwila odpoczynku wystarczyła, aby mógł zregenerować siły. Z każdym jednak miesiącem chwila ta coraz bardziej się wydłużała, pracy natomiast nie ubywało. Przybrał więc nieco udawaną srogą minę i odpowiedział:
- Poczciwy to głupiec. Traktuje wszystkie rozkazy zbyt dosłownie. Zmienię go na kogoś bardziej przydatnego – rzekł, po czym spoczął obok żony, choć zamierzał poprowadzić ją od razu do ogrodu. Odetchnął ciężko i znów przemówił, spoglądając Liwii głęboko w oczy – Chciałbym zobaczyć jeszcze raz kampańską wiosnę, może już po raz ostatni. Wyruszam za kilka dni. Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła, jak zawsze, jak przed laty... Czy pojedziesz ze mną? – spytał, choć w istocie było to tylko wyrażenie życzenia, którego Liwia nie mogła nie spełnić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Livia Drusilla




Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:30, 17 Cze 2008    Temat postu:

- To oczywiste. Oboje wypoczniemy z dala od rzymskiego zgiełku i jestem przekonana, że nie raz jeszcze będziemy się rozkoszować owym cudem – budzącą się do życia naturą. – uradowała się na myśli tych kilku chwil, spędzonych razem w bardziej sprzyjającym, niż Rzym, otoczeniu – Ale za kilka dni zamierzasz wyjechać? – zapytała, jakby dopiero przed momentem uświadomiła sobie znaczenie tego zdania – Przecież ja nie zdążę zarządzić…spakować…przygotować. – chciała się nagle zerwać, lecz silna jeszcze dłoń Oktawiana ją od tego powstrzymała. Poczuła jak powoli ogarnia ją spokój – Och! Nie mam już piętnastu lat, trzeba się oszczędzać…Eufrozyna zajmie się wszystkim. – zadumała się, spuszczając wzrok - Wiesz czasami chciałabym tylko, byś nie był tak bardzo zajęty pracą, uzależniony od przyjętych zobowiązań…za mało mieliśmy czasu tylko dla siebie, a coraz mniej będzie nam go dane. – nie patrzyła się na małżonka, kierując słowa bardziej w dal, może do nieśmiertelnych, niż do niego– Tak ten wyjazd to genialny pomysł. – dodała, poprawiając szatę, która nieco się pogniotła pod wpływem złego usadowienia się na sofie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.aetasaurea.fora.pl Strona Główna -> Z życia cesarza i senatu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin